Zobacz historyczne artykuły prasowe o Skotnikach.  Zobacz KRONIKI SZKOLNE

Skotniki, według tradycji służebna osada tatarska, dziś włączona w granice Krakowa (w ramach tzw. Dzielnicy VIII), z dawna należała do rzymskokatolickiej parafii św. Andrzeja w Tyńcu. Tędy biegł stary gościniec z Krakowa do Oświęcimia. Najstarsza część zabudowy leży na wzniesieniu wchodzącym w obręb tzw. Pagórów Skotnickich. Wzgórze otaczają od północy, zachodu i południa podmokłe łąki.

W smętnych resztkach sterczących nad meandrami drogi skotnickiej i zarośniętymi oczkami dawnych stawów trudno rozpoznać ładne niegdyś założenie, którego ślad przetrwał niemal wyłącznie na starych mapach. Brak opieki, celowa dewastacja i rabunkowa gospodarka doprowadziły do unicestwienia królewskiego ongiś folwarku i późniejszego, skromnego dworu.

W smętnych resztkach sterczących nad meandrami drogi skotnickiej i zarośniętymi oczkami dawnych stawów trudno rozpoznać ładne niegdyś założenie, którego ślad przetrwał niemal wyłącznie na starych mapach. Brak opieki, celowa dewastacja i rabunkowa gospodarka doprowadziły do unicestwienia królewskiego ongiś folwarku i późniejszego, skromnego dworu.

Początki akcji osiedleńczej na terenach dzisiejszych Skotnik miały miejsce na przełomie XIII i XIV w. Nazwa wsi (pochodząca od słowa skotnik, tj. wypasacz bydła) pojawiła się po raz pierwszy w roku 1257. Od zarania swych dziejów osada należała bezpośrednio do króla. Pozostając w ręku wielkorządców krakowskich, produkowała na stół monarszy, a jej mieszkańcy zobowiązani byli do rozmaitych posług na rzecz dworu. Najważniejszym bogactwem Skotnik były łąki i stawy; do ziemi ornej nie przywiązywano aż takiej wagi. Królowie nagradzali swe sługi nadziałami ziemi i dochodami zapisanymi na podkrakowskiej wiosce (np. w roku 1397 królowa Jadwiga nadała jeden z wolnych łanów swemu kucharzowi Dominikowi). Jeden dostał łan, drugi łąkę i domena królewska stopniała do niewielkiego stosunkowo spłachetka gruntu otaczającego wielkorządowy folwark.

W połowie XVI w. był on nastawiony głównie na gospodarkę rybną. Świadczą o tym rachunki za naprawy grobli stawowych, za oczyszczanie sadzawek i zakup narybku. W rachunkach Ludwika Decjusza, wielkorządcy krakowskiego i żupnika olkuskiego, pojawia się - w roku 1574 - wzmianka o "wydaniu pieniędzy do Skotnik na poprawianie stawów". Działalność hydrotechniczna w tym rejonie stała się w roku 1591 przyczyną zatargu Krakowa, Stradomia, Kazimierza i Kleparza z wielkorządcą Michałem Maleczkowskim, który z upoważnienia króla nadzorował wykonanie prac nałożonych na mieszczan. Chodziło o sfinansowanie i wykonanie naprawy wałów rzecznych, które zabezpieczały grunta Skotnik i Dębnik od zalania przez wezbrane wody Wisły. Wały wiślane przy gruntach skotnickich zostały ostatecznie naprawione dzięki wyasygnowaniu pieniędzy przez skarb królewski. Jeszcze w roku 1744 o krajobrazie Skotnik decydowały stawy (w większej części osuszone).

W XVIII i XIX w. - jak zanotował nieoceniony Ambroży Grabowski - lud tamtejszy

"... z profesyi trudnił się garbarstwem, tj. wyprawą skór końskich, albo raczej, że skupował stare i pracować nie mogące już konie, takowe dusił, skórę garbował i z grubsza wyprawiał. Takim przemysłem trudnią się dotąd en gros prawie wszyscy włościanie wsi Skotniki pod Tyńcem i wsi Filipowice za Krzeszowicami. Tam oko twe obaczy na polach leżące szkielety końskie, z których psy i kruki mięso spożywały; było tego dawniej wszędzie pełno, lecz za wzrostem przemysłu już te kości są poukładane w owych wsiach w porządne stosiki, niby drewka, czekające na kupca, który je za parę czeskich nabędzie, do rafinerii cukru dostarczy...". Część dochodów skotniczanie niewątpliwie zostawiali w miejscowej karczmie, która nie cieszyła się najlepszą reputacją. Dowodem na to jest ustawa dla wsi z roku 1751, w której zapisano, że z powodu pijaństwa będącego przyczyną kłótni i bójek zakazano chłopom "żadnej, jakkolwiek nazywającej się broni nosić (...) prócz jednej tylko laski, którąby się od szarpania albo kąsania psów bronić i oganiać mieli".

W XIX w. Skotniki weszły, na krótko, w skład Księstwa Warszawskiego, które tylko niewielki skrawek ziemi na prawobrzeżu Wisły zdołało sobie wywalczyć i wypertraktować. Pola Skotnik były też miejscem ostatniego biwaku cofających się pod naporem Rosjan wojsk Księstwa (pod dowództwem ks. Józefa Poniatowskiego), trwającego od

30 kwietnia do 7 maja 1813.

Około roku 1800 własność wielkorządowa została przejęta przez władze austriackie, które z dawnego folwarku wydzieliły niewielkie dominium. Pozostałe grunty wielkorządowe zostały sprzedane, z rozłożeniem na raty, miejscowym chłopom. W roku 1815 dobra skarbowe zostały sprzedane w drodze publicznej licytacji. Posesorem dominium w Skotnikach został Stanisław Łukawiecki. W latach 30. właścicielem Skotnik był Stefan Lubowiecki. Rodzina ta pochodziła z Kleparza i uchodziła za jedną z bogatszych rodzin podkrakowskich. W latach 1841-1854 majątek skotnicki, dobrze zagospodarowany przez Lubowieckiego, przeszedł w ręce Tytusa Horrocha.

Przejście Skotnik w ręce prywatnych właścicieli odmieniło oblicze miejscowości. Prywatni posiadacze przystąpili do prac renowacyjnych. Stary, drewniany dwór folwarczny został rozebrany, a w jego miejscu wzniesiono coś bardziej reprezentacyjnego. Wyburzono także część zabudowań gospodarczych, które przestały być potrzebne ze względu na częściową zmianę funkcji: z czysto gospodarczej na gospodarczo-rezydencyjną. W ślad za modernizacją dworu zdecydowano się na założenie komponowanego ogrodu, którego wygląd został zarejestrowany na planie katastralnym z roku 1848. Był to geometrycznie rozplanowany układ parkowo-ogrodowy. Ozdobne zapewne kwatery posiadały nasadzenia drzew ozdobnych i użytkowych. Centrum kompozycji stanowił kolisty placyk, usytuowany na osi głównego wjazdu, z którego promieniście wychodziło osiem alejek. Dwór, położony nietypowo w narożniku, zamykał północno-zachodni narożnik części ozdobnej. Poza dworem, na zachód i północ znajdował się rozległy zespół gospodarczy z sześcioma budynkami.

Kłopoty finansowe, które zmusiły Horrocha do wyzbycia się Skotnik, były początkiem równi pochyłej, na jakiej znalazło się dworskie założenie. Nowi właściciele nie zamierzali tu mieszkać, park, nawet najpiękniejszy nie był im do niczego potrzebny. Zmieniający się dzierżawcy nie dbali o otoczenie, harując w pocie czoła na spłatę kolejnych rat i terminów. Park częściowo wycięto, przed dwór podciągnięto drogę, wśród alejek ustawiono szopy, gdzie suszono cegły, stawy stały się śmietniskami, do których wyrzucano poprodukcyjne resztki. W krótkim czasie zniszczono zaciszny folwark.

Nadzieją ekonomiczną - ale i groźbą dla krajobrazu - było opisanie w roku 1863 skotnickich złóż gipsu, co pobudziło ich, już przemysłową, eksploatację (wzmiankę o przypadkowym eksploatowaniu złóż można znaleźć już w roku 1743). Około roku 1890 dzierżawę dominium skotnickiego wykupiło z rąk Ostrzeszewicza konsorcjum, które rozpoczęło eksploatację złóż gipsu na wielką skalę. W tym prawdopodobnie czasie został zdewastowany park, który częściowo wycięto. Ślady po rabunkowej gospodarce chwilowych posiadaczy do dziś widoczne są w okolicy, gdzie zostało sporo dołów, znacznych czasem rozmiarów. W administrowanym przez przypadkowe osoby majątku prowadzono cegielnię, która pracowała pełną parą, zwłaszcza gdy ruszyła budowa austriackiego fortu usytuowanego na pobliskim wzgórzu. W roku 1898 ponad Skotnikami zbudowano jeden z fortów VIII Grupy Warownej Twierdzy Kraków. Były to właściwie dwa bliźniacze forty połączone krytą drogą. Fort 52 1/2 N-S, bo taką oficjalnie miał sygnaturę, był obiektem artyleryjskim, panującym nad rozległym, wówczas otwartym przedpolem.

W latach 1890-1910 majątkiem zarządzali dysponenci. Nie wychodziło to folwarkowi na dobre, gdyż nikt w niego nie inwestował, a wręcz przeciwnie - prowadzono chaotyczną, rabunkową gospodarkę. W coraz gorszym stanie znajdowały się też folwarczne budynki, łącznie z domem mieszkalnym. Zadłużony majątek, po samobójczej śmierci ostatniego właściciela, przejął główny wierzyciel, czyli skarb państwa. W roku 1929 Skotniki odkupił adwokat Stanisław Grodziski. W tym celu sprzedał swą nieruchomość w Prusach, w pobliżu Kocmyrzowa. Z chwilą zakupu przez niego dworu pojawiła się nadzieja na zmiany. Nowy właściciel pragnął osiąść tu na stałe, więc przystąpił do renowacji dworu i porządkowania resztek parku. Prace modernizacyjne przerwała wojna, nie zdążono m.in. postawić projektowanej w ogrodzie altany.

W roku 1940 usunięta przez Niemców z dworu rodzina właściciela przeniosła się do Pychowic; w 1941 r. folwark przejął Oddział Gospodarczy SS, rezydujący w Kobierzynie. W tym samym roku hitlerowcy, po wymordowaniu wszystkich pacjentów, zlikwidowali szpital psychiatryczny w Kobierzynie. W jego obiektach znalazły się koszary dla pododdziałów SS i policji. Wielkie gospodarstwo rolne, które było integralną częścią szpitala, utrzymano i z czasem powiększono, przekształcając w prawdziwy kombinat rolny, pracujący na potrzeby okupacyjnego garnizonu Krakowa. W ramach tej akcji, w latach 1941-1942, Niemcy przeprowadzili przebudowę folwarku w Skotnikach. Zaczęto od likwidacji ogrodzenia i wystawienia nowych budynków gospodarczych, w tym stajni. Dwór skotnicki został całkowicie przebudowany i dziś jest bezstylowym budynkiem, w którym znajdują się mieszkania dla nauczycieli oraz oddział przedszkolny (parterowy, na wysokim przyziemiu, przykryty czterospadowym dachem łamanym, krytym dachówką). Podczas wojny ogród nie został zdewastowany. Niemcy nie wycinali starodrzewu, a nawet dbali o dosadzanie krzewów i utrzymywali w dobrym stanie alejki. Na przełomie lat 1944 i 1945 niemiecki zarządca Skotnik zjawił się u Stanisława Grodziskiego, któremu zwrócił klucze od zagarniętego majątku.

W roku 1945 majątek poddano zarządowi przymusowemu, gdyż uznano go za mienie poniemieckie. Wyjaśnienie sprawy własności nie przeszkodziło władzom komunistycznym w parcelacji folwarku, mimo że był mniejszy od ustawowego pułapu. Po wojnie, w ramach "porządkowania terenu pod budowę szkoły", ostatecznie zdewastowano otoczenie przebudowanego przez Baudienst dworu. W latach 1946-1947 resztówkę dworską przejęła Miejska Rada Narodowa, która zadecydowała o wybudowaniu w parku szkoły podstawowej. Ubocznym skutkiem budowy była postępująca dewastacja parku: zapuszczenie stawów dworskich, wycinka pojedynczych starych drzew, likwidacja szpaleru topolowego, wreszcie przeznaczenie części parku pod pętlę autobusową. Na rozparcelowanym gruncie dworskim powstało osiedle domków, nazywane popularnie "Na pańskim".

Pochopnie zniszczono zakątek, o którego urodzie decydowała wijąca się malowniczo droga, stara zieleń, tafle stawów i piękny widok na Bielany i Las Wolski. Na przykładzie Skotnik widać wyraźnie, jak bezmyślność pozostawia trudne do naprawienia szkody w krajobrazie, jak malowniczy zakątek można było zamienić w miejsce, w którym przejeżdżający turysta odruchowo dodaje gazu, aby dłużej nie patrzyć na okolicę wyjątkowo zeszpeconą, której brzydota razi dotkliwie na tle widocznych jeszcze śladów dawnego piękna - z tłem w postaci najbardziej malowniczych zakątków Krakowa: Bielan, Tyńca, Srebrnej Góry i Sikornika.

 

Tekst artykułu autorstwa Romana Marcinka opublikowanego w Dzienniku Polskim w dniu 30.09.2000 pod tytułem:  "A mogło być tak ładnie"

http://www.dziennikpolski24.pl/